Social media nie tyle zmieniają sposób, w jaki zdobywasz klientów, co pozwalają zrezygnować z metod ich zdobywania, które niechętnie, ale musiałeś stosować.
HubSpot, producent oprogramowania do zarządzania social media, nie tak dawno temu opublikował prezentację pt. „Social media są w dużej mierze jak seks”, oto ona:
Na koniec podane są dosyć ciekawe statystyki. 35% firm z USA podaje, że dzięki social media miało nowych klientów, 91% marketingowców przyznaje, że social media zwiększyło ruch na ich stronach, a 79% generuje przez to więcej kwalifikowanych leadów. Ten aspekt zawsze szczególnie mnie interesował, bowiem dzwonienie na zimno czy wysyłanie mejlingów do zbyt szerokich grup docelowych powoduje poświęcanie mnóstwa czasu i pieniędzy na kontakty z osobami, które mogą nie być zainteresowane w ogóle oferowanymi produktami, którym niepotrzebnie zakłócamy spokój. Dlatego dla mnie metoda pozyskiwania kontaktów przez social media od początku wydała się interesująca.
Jeszcze długo zanim umieściłem w sieci jakąkolwiek ofertę przez moją obecność m.in. na Facebooku, ale też na innych serwisach społecznościowych dostawałem propozycje wykonania projektów i byłem rekomendowany innym, a jedyne co robiłem to dzieliłem się swoimi zawodowymi zainteresowaniami z innymi w sieci. Okazało się, że to wystarczyło, aby ludzie szukający kogoś zajmującego się określonymi typami projektów się do mnie odzywali mówiąc „czytałem Twojego bloga i zastanawiam się, czy możesz coś dla mnie zrobić” albo po prostu przesyłając opis projektu do wyceny.
Także z osobistych doświadczeń zawodowych i doświadczeń moich klientów, dla których obecnie wykorzystuję wiedzę o social media zdobywaną od 2007 roku, mogę potwierdzić, że te statystyki są poprawne. Ale statystyki są tylko statystykami i nigdy nie potrafią oddać w całości opisywanego zjawiska. Żeby zobaczyć jak to działa w praktyce trzeba spróbować, a przy odrobinie cierpliwości można naprawdę sporo zyskać. Nie tylko w kwestii finansowej, chociaż ta, szczególnie dzisiaj jest ważna, ale też w kwestii jakościowej.
Bo któż z nas, przedsiębiorców, nie chciałby zamiast codziennie, używając żargonu wojskowego, „walczyć o klientów” dać sobie trochę więcej spokoju umysłu na dbanie o dobre relacje z tymi, którzy naprawdę coś potrzebują?
Komentarze